poniedziałek, 23 lipca 2012

Treat - tea - czyli gościnny czajniczek - A Dictionary Of Tea ~ 2 ~

Tak mi się zdaje, że ten czajniczek to właśnie chętnie kogoś by ugościł i poczęstował... no nie wiem  - pysznym ciachem z bitą śmietaną i wisienką?


Bardzo się go przyjemnie haftowało, raz tylko przeżyłam chwilę mrożącą krew w żyłach - wyszywając tło najpierw zabrałam się za większą, łososiową część. Później został niewielki fragment do dokończenia tak podobną kolorystycznie nitką, że przez głowę przegalopowała mi myśl, że to tło wielgachne machnęłam nie tym kolorem co trzeba...


Na szczęście obawy okazały się nieuzasadnione - kolory są do siebie tak podobne, że tylko wprawne oko z bliskiej odległości może dostrzeć ową delikatną różnicę...

Tu już czajniczki w komplecie na kanwie Marysi - Moteczka:


Pędem zabieram się do następnego, bo chciałabym je razem wysłać za parę dni :).

środa, 18 lipca 2012

Pierwsza hafciarska porażka...

A jednak, a wydawałoby się, że już mi tak dobrze szło i uniknę większych wpadek... No cóż... zacznę od początku.

Jestem wielką fanką projektów Pani Margaret Sherry - no tak mam i już :). Z wielką przyjemnością zatem przyłączyłam się do bloga skupiającego osoby z podobnymi zainteresowaniami i pisałam o tym tutaj. Z jeszcze większą przyjemnością zapisałam się na tym blogu na SAL'ową zabawę, której to tematem jest wyszycie 4 zawiadiackich kociaków.

Plan miałam wspaniały - przynajmniej tak mi się wydawało. Zamarzyła mi się torba na zakupy ozdobiona SAL'owymi kociakami. Drogą kupna nabyłam bawełnianą torbę oraz zaopatrzyłam się w kanwę rozpuszczalną i żwawo przystąpiłam do pracy.... Okazało się że kanwa rozpuszczalna i ja nie jesteśmy kompatybilne....

Wyszła katastrofa....




Kanwa zamiast się rozpuści skleiła mi nitki muliny i opłakany efekt widać dość wyraźnie.... Nie wiem, może to ja coś nie tak zrobiłam.... Może źle, że haftowalam na bawełnie?


Praca generalnie nadaje się do wyrzucenia, szkoda tylko czasu jaki poświęciłam. Ale co mnie nie zabije, to mnie wzmocni :). Bogata o nowe doświadczenie i tak mam zamiar sobie tę wymarzoną torbę jakoś sprawić!

poniedziałek, 2 lipca 2012

Pierwszy Powell, co prawda mini, ale zawsze to coś :)

Poczyniłam maleńki obrazek Pana Powella - bardzo mi się podoba jego styl i wiele prac, które można wyhaftować. Chciałam spróbować, czy będzie mi się dobrze wyszywało takie projekty zanim przystąpię do czegoś większego. Oczywiście, haftowało się super :).


Hafcik jest malutki, może wykorzystam go na jakąś kartkę z gratulacjami....

Ale zdecydowanie jestem na tak, jeśli chodzi o projekty Pana Powella!!!

Chciałam Wam jeszcze pokazać jak u mnie wyglądała najdłuższa noc w roku - tak spektakularnej burzy w swoim życiu jeszcze nie widziałam:



Grzmiało i błyskało długo w nocy, aż czasem ciarki po plecach tak same przelatywały :).

Po fali upałów teraz mamy deszczowy poniedziałek, więc życzę wszystkim miłego dnia i lecę zaparzyć sobie kawusię :D