Dni upływały nam leniwie i słonecznie, ale mimo wszystko udało mi się dokończyć jeden hafcik - DIM'kowy "Travel Memories". To było mój pierwszy obrazek tego producenta i w sumie to mnie tylko osłabiało mieszanie kolorów - 2 nitki tego + 1 tamtego -wrrrr. Ale efekt warty zachodu :).
W motylku nie zrobiłam miliona french knotów na skrzydełkach :)
I wieża Eiffel'a....
Pocztówka absolutnie piękna i jak się na nią patrzy na żywo, to ramki sprawiają wrażenie 3D.
Powolutku haftuję mojego wiecznego UFO'ka - surikatki i juz widzę światełko na końcu tunelu. I wyżywam się drutowo, ale o tym innym razem :).