środa, 13 lipca 2011

W telegraficznym skrócie....

Upały mnie dobijają... ale o tym za chwilkę....
Dostałam paczuszkę z mojego pierwszego w życiu wygranego candy u AniNiesfornych Szmatek. Przepiękny przybornik, którego już używam i który jest w rzeczywistości o wiele większy niż przypuszczałam :):

Dodatkowo Ania sprezentowała mi ptaśka cudnego i było też coś na ząb, ale do zdjęcia nie doczekało :):


Zapisałam się też u Mysi na kolejną zabawę SAL'ową - Koci Kalendarz projektu Margaret Sherry. I choć obrazki są z gatunku bardzo wymagających, nie mogłam sobie odmówić bo Pani Sherry to moja najulubieńsza wymyślaczka wzorków:



A na froncie hafcikowym, no cóż ostatnio marnie. A to za sprawą kiepskiego samopoczucia i między innymi puchnących łapek - ciężko trzymać kanwę i machać igiełką. Ale sprawczyni niedyspozycji już niebawem da odpocząć, bo....




niedługo zwolni mnie z obowiązku bycia osobistym inkubatorem :). A na zdjęciu to ja z jeszcze nie ujawniającą się Helenką.
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie i życzę dużo chłodnego wiaterku w te upały - hihihi przynajmniej sobie. 

czwartek, 7 lipca 2011

Ślubny obrazek ~ zakończenie

Projekt obrazka spodobał mi się od razu jak go zobaczyłam, dlatego trafił na listę pod tytułem: "jak teraz ktoś będzie brał ślub to ten obrazek idzie jako pierwszy".
Jak zaczęłam wyszywać to nic mi się w nim nie podobało... - dopiero backstitch'e uratowały sprawę. Poniżej obrazek w wersji mulinowej ukończonej:


Zbliżenie na czerwoną szpileczkę:


oraz na zdobienie sukni - wykonane jakże ukochaną przez wszystkie haftujące muliną metalizowaną (myślałam,  że wyjdę z siebie i stanę obok):


A potem nadszedł stresujący moment z gatunku wstążek i perełek (te okazały się jak na mój gust troszkę dużawe, ale że innych nie mieli w okolicy trzeba się zadowolić tym co jest):



Najbardziej miałam stracha przy wstążeczkach - ale nie było tak źle:


I na sam koniec moja duma - bukiet róż:


Z efektu końcowego bardzo jestem zadowolona i wyciągnęłam cenną lekcję - nie należy się bać łączenia różnych technik w haftach. Obrazki nie muszą zawsze trafiać w ramkę i pod szkło - chyba dojrzewam powoli do zrobienia mojego pierwszego pinkeep'a :).

sobota, 2 lipca 2011

Ślubny obrazek i ... moje pierwsze wygrane candy !!!

Pamiątka przygotowywana na ślub nabiera kształtów. Zostało mi skończyć i ozdobić sukienkę Panny Młodej, ubrać jej butki i troszkę backstitch'y.
Wyzwaniem będzie ostatni etap - ozdabianie, gdyż oprócz doszycia koralików (co nie powinno być bardzo skomplikowane) obrazek będzie zawierał m.in. bukiet róż zrobiony z cieniutkich wstążeczek. Zobaczymy jak to wszystko wyjdzie :). Póki co obrazka jest tyle:


Panna Młoda celowo w wersji bardziej opalonej, bo jest z pochodzenia pół-Afrykanką :):


A z ostatniej chwili - wygrałam moje pierwsze w życiu candy !!!! U Ani z blogu Niesforne Szmatki.


Wygrałam jeden z uszytych przyborniczków - niesamowicie się cieszę !!!! Poniżej dowód :):


Frajda wielka, teraz czekam cierpliwie na przesyłkę.