Chyba jestem ostatnią z naszej RR'owej grupy, która hafcik prezentuje. Skończyłam go już wcześniej, ale szalona jesienna pogoda przywiała choróbsko do naszego domciu i niestety jeszcze nie udało mi się na pocztę dotrzeć - będzie minimalny poślizg, hafcik poleci dalej jutro.
Póki co tak prezentuje się prześliczny według mnie czajniczek na kanwie
Wreduli:
Jak dotąd to mój faworyt jeśli chodzi o kolorki - uważam połączenie fioletów i pomarańczy za genialne :). Haftowało się go nadwyraz przyjemnie - chyba właśnie przez to zestawienie kolorystyczne.
Całość na chwilę obecną prezentuje się następująco:
Cieszę się, że zabawa póki co nam wychodzi i już nie mogę się doczekać kolejnej kanwy....
Tymczasem zaczął się październik i wróciłam do moich UFO'ków. Rezultaty niebawem :).
I jeszcze jedno spostrzeżenie - odwiedzanie zaprzyjaźnionych blogów na przykład
Pieguchowa może zaowocować jedynie w nieplanowane zakupy, o inspiracji nie wspomnę, bo to przecież każda szanująca się hafciarka wie - jak niezwykłości to tylko u Anki :). A jak u mnie się to skończylo, być może niebawem się z Wami podzielę szczegółowym sprawozdaniem ;-D.
Miłego wieczorku - chciałam napisać weekendu z zagalopowania, bo u nas dziś dzień wolny - Niemcy świętują swoje zjednoczenie, a my korzystamy z wolnego przerywnika w środku tygodnia. Jutro znając mnie, będę przekonana, że jest poniedziałek....