czwartek, 15 sierpnia 2013

Nowa pasja... :)

W życiu nie podejrzewałam że moim hobbystycznym życiem zawładnie coś innego niż haft krzyżykowy... Ja już tak mam, że jak znajdę "to coś" to się trzymam rękami i nogami - tak mam na przykład z najukochańszym pierścionkiem, którego nie zdejmuję od dnia w którym go dostałam.

Muszę Wam powiedzieć, że odkąd zmieniłam miejsce zamieszkania na inny kraj, haft jawi się lekko stresujący. Z tegoż to powodu, że jak tu mieszkam już ponad rok i uwierzcie odwiedziłam już wiele sklepów nie znalazłam miejsca, w którym mogłabym kupić mulinę DMC... Muliny są i owszem, ale Anchor. Ja od początku haftuję DMC i mam zamiar się jej trzymać. Więc wyobraźcie sobie takie uczucie, że wyszywacie obrazek i brakuje Wam trochę muliny do skończenia i nie macie się gdzie na szybko zaopatrzyć... Tak oczywiście mogę uzupełniać zapasy w sklepach internetowych, ale przecież nie będę kupowała tylko jednej mulinki. W Krakowie zawsze ( 7 dni w tygodniu 9:00-21:00) mogłam wyskoczyć do bliskiej pasmanterii i awaryjnie coś dokupić.... Ehhh stare dzieje :).

Dlategoż lekko zasmucona zerknęłam przychylnym okiem na szydełko. Wełnę czy kordonki w pobliżu mogę dokupić bez żadnych problemów. Tylko o szydełku pojęcia nie miałam żadnego, oprócz umiejętności zdobytych w szkole podstawowej podczas lekcji ZPT w postaci łańcuszka. Ale się zawzięłam... i wpadłam jak śliwka w kompot. Absolutnie!

Zaczynałam od mini projektów, żeby zobaczyć czy mi w ogóle współpraca ta wyjdzie ( z drutami się nie powiodło). Zaczęłam od serduszek:



Potem przyszedł czas na proste kwiatki:


Czas na coś 3 D :


spróbowałam sił w serwetce - zrobiłam, ale szału nie było:


A tu już moja duma absolutna - dzieła użytkowe :)


Czapeczki świetnie się spisały - 2 wersje dla Mamy i Córci - bardzo się je przyjemnie nosi. Ozdobione kwiatuszkami - póki co to mój ulubiony motyw :).

Wracając do haftów - zawsze będą się u mnie w domu przewijały, bo to przecież pierwsza miłość :). Ale z szydełkiem już czuję się pewnie i jak zwykle - mam mnóstwo planów.

Tymczasem pozdrawiam ✄

3 komentarze:

  1. No, no, no! :) Świetnie Ci idzie, powodzenia :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super czapeczki. Świetnie Ci idzie, też miałam wieloletni lęk przed szydełkiem. Przezwyciężyłam go troszkę się nauczyłam i bardzo mi z tym dobrze. Polecam i trzymam kciuki. Czekam na dalsze prace szydełkowe.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Hehehe:)))) Widzę, że i Tobie szydełko śni się po nocach;) To wspaniałe hobby, które niesłychanie wciąga. Szybko widać efekty - tak, jak lubię:) I te kolory!:) Bardzo mi się podobają czapeczki, które zrobiłaś i sama miałabym ochotę na taką:) Jestem bardzo ciekawa Twojego kolejnego szydełkowego projektu! Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń