Wciągnął mnie ten obrazek absolutnie, chyba tak ambitnie jeszcze nie podchodziłam do haftowania, ale obwiniam te backstiche, bo już chcę szybko mieć je z głowy :).
Na chwilę obecną praca wygląda tak:
Jak widać welon świeci pustkami... Ostatnio jestem strasznie rozkojarzona i mimo 3 wypraw do pasmanterii potem się okazywało, że jednak jakiegoś koloru nie dokupiłam.... Lista co kupić też nie pomaga :). A wieczorem dokonałam odkrycia, zabrakło mi mulinki, którą wcześniej haftowałam już i jestem pewna, że mi się nie skończyła. Zapewne któryś z naszych radosnych kotów wziął się za robótki i wyniósł ten skarb w bezpieczne miejsce :).
Jaki piekny, szkoda że nie znalazłam go wczesniej bo też teraz wyszywam misie ślubne :)
OdpowiedzUsuńCudnie Ci to wychodzi, za chwilkę skończysz pewnie ;o)
OdpowiedzUsuńWitam. Czekam na ostatnią odsłonę, widać już, że to śliczny obrazek:)
OdpowiedzUsuńSliczny obrazek! Mnie się tez Lickle Ted bardzo podoba, a jakos nie złozyło mi sie jeszcze na wyhaftowanie choć najmniejszego:P
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Anka
Ja też obecnie haftuję ślubną karteczkę... ( na zmówienie, sama na wesele się nie wybieram), ale skromniejsze i nie tak piękne jak Twoje misie!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Piękne misie:) Czekam na następna odsłonę:)
OdpowiedzUsuń