Jestem wielką fanką projektów Pani Margaret Sherry - no tak mam i już :). Z wielką przyjemnością zatem przyłączyłam się do bloga skupiającego osoby z podobnymi zainteresowaniami i pisałam o tym tutaj. Z jeszcze większą przyjemnością zapisałam się na tym blogu na SAL'ową zabawę, której to tematem jest wyszycie 4 zawiadiackich kociaków.
Plan miałam wspaniały - przynajmniej tak mi się wydawało. Zamarzyła mi się torba na zakupy ozdobiona SAL'owymi kociakami. Drogą kupna nabyłam bawełnianą torbę oraz zaopatrzyłam się w kanwę rozpuszczalną i żwawo przystąpiłam do pracy.... Okazało się że kanwa rozpuszczalna i ja nie jesteśmy kompatybilne....
Wyszła katastrofa....
Praca generalnie nadaje się do wyrzucenia, szkoda tylko czasu jaki poświęciłam. Ale co mnie nie zabije, to mnie wzmocni :). Bogata o nowe doświadczenie i tak mam zamiar sobie tę wymarzoną torbę jakoś sprawić!
Eeee, no nie jest źle. Moim zdaniem, po praniu i prasowaniu będzie bardzo OK.
OdpowiedzUsuńporażki nie widzę. a za kanwę rozpuszczalną mogę się i dać pokroić
OdpowiedzUsuńA mi się podoba i nie widzę, żadnej porażki. Ja gdy raz użyłam tej kanwy też byłam nie zadowolona z efektu, wzięłam namoczyłam materiał później zostawiłam do wyschnięcia na wieszaku. Potem wyprasowałam i na lewą stronę haftu przykleiłam flizelinę do usztywnienia i szczerze powiem to uratowało hafcik. Niestety było to dawno i nie mam zdjęcia aby pokazać różnice. Może to pomoże także Tobie:)
OdpowiedzUsuńHmm, nie probowalam jeszcze kanwy rozpuszczalnej, ale zanim weszla ona na rynek, do haftowania na niepoliczalnych tkaninach uzywalo sie kanwy do wypruwania, tzw. waste canvas. http://www.crossstitchworld.com/cross-stitch-detail.php?RecordID=CR-9115-0900
OdpowiedzUsuńTa ma rozne rozmiary, od 14ct po 18ct. I na pewno nie sklei Ci nitek, bo jest bawelniana.
A wg mnie kot wcale tak zle nie wyglada:)
Pozdrawiam!
Anka
Też mam w swoich zbiorach kanwe rozpuszczalna, ale jeszcze się z nią 'nie zabawiałam'... I teraz sama nie wiem, czy miałabym na to ochotę... Ale może jest tak, jak pisza dziewczyny: pranko, prasowanko i wszystko będzie pieknie i ładnie? Trzymam kciuki!
OdpowiedzUsuńPierwsze koty za płoty :) Teraz może być tylko lepiej :)
OdpowiedzUsuńmoze za krotko moczylas?a moze podpowiedz Iskierki z flizelina cos pomoze...moim zdaniem kociak nie jest taki zly...
OdpowiedzUsuńGłowa do góry! Myślę, że uda Ci się jeszcze coś pokombinować z tym haftem ;) Albo koleżanki coś doradzą. Ja niestety nie mam doświadczenia z tą kanwą...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
szkoda bo wzorek uroczy :)
OdpowiedzUsuńJa na rozpuszczalnej haftowałam raz, po pierwszym krótkim praniu też czułam jeszcze pozostałość kanwy i moczyłam ponownie - wszystko ładnie się rozpuściło. Koniecznie wypierz go jeszcze raz (o ile pamiętam w zimnej wodzie??) Szkoda takiego ładnego kota - Margaret jest mistrzynią, też haftuję jej wzory z ogromną przyjemnością!
OdpowiedzUsuńLekko Ci się to kocisko przyfilcowało:))
OdpowiedzUsuńHmmm, troszkę jestem zdziwiona, bo haftowałam inicjały na cieniutkim płótnie z użyciem kanwy rozpuszczalnej zakupionej w Hobby Studio. Inicjały maja zdobić poduszki do Błogosławieństwa przed ślubem, więc tkanina bazowa na prawdę bardzo delikatna. Inicjały wyszły idealnie. Może temperatura wody, w której moczyłaś materiał, byłą nieodpowiednia... ? Albo materiał z domieszką sztuczną...
OdpowiedzUsuń