środa, 18 lipca 2012

Pierwsza hafciarska porażka...

A jednak, a wydawałoby się, że już mi tak dobrze szło i uniknę większych wpadek... No cóż... zacznę od początku.

Jestem wielką fanką projektów Pani Margaret Sherry - no tak mam i już :). Z wielką przyjemnością zatem przyłączyłam się do bloga skupiającego osoby z podobnymi zainteresowaniami i pisałam o tym tutaj. Z jeszcze większą przyjemnością zapisałam się na tym blogu na SAL'ową zabawę, której to tematem jest wyszycie 4 zawiadiackich kociaków.

Plan miałam wspaniały - przynajmniej tak mi się wydawało. Zamarzyła mi się torba na zakupy ozdobiona SAL'owymi kociakami. Drogą kupna nabyłam bawełnianą torbę oraz zaopatrzyłam się w kanwę rozpuszczalną i żwawo przystąpiłam do pracy.... Okazało się że kanwa rozpuszczalna i ja nie jesteśmy kompatybilne....

Wyszła katastrofa....




Kanwa zamiast się rozpuści skleiła mi nitki muliny i opłakany efekt widać dość wyraźnie.... Nie wiem, może to ja coś nie tak zrobiłam.... Może źle, że haftowalam na bawełnie?


Praca generalnie nadaje się do wyrzucenia, szkoda tylko czasu jaki poświęciłam. Ale co mnie nie zabije, to mnie wzmocni :). Bogata o nowe doświadczenie i tak mam zamiar sobie tę wymarzoną torbę jakoś sprawić!

12 komentarzy:

  1. Eeee, no nie jest źle. Moim zdaniem, po praniu i prasowaniu będzie bardzo OK.

    OdpowiedzUsuń
  2. porażki nie widzę. a za kanwę rozpuszczalną mogę się i dać pokroić

    OdpowiedzUsuń
  3. A mi się podoba i nie widzę, żadnej porażki. Ja gdy raz użyłam tej kanwy też byłam nie zadowolona z efektu, wzięłam namoczyłam materiał później zostawiłam do wyschnięcia na wieszaku. Potem wyprasowałam i na lewą stronę haftu przykleiłam flizelinę do usztywnienia i szczerze powiem to uratowało hafcik. Niestety było to dawno i nie mam zdjęcia aby pokazać różnice. Może to pomoże także Tobie:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hmm, nie probowalam jeszcze kanwy rozpuszczalnej, ale zanim weszla ona na rynek, do haftowania na niepoliczalnych tkaninach uzywalo sie kanwy do wypruwania, tzw. waste canvas. http://www.crossstitchworld.com/cross-stitch-detail.php?RecordID=CR-9115-0900
    Ta ma rozne rozmiary, od 14ct po 18ct. I na pewno nie sklei Ci nitek, bo jest bawelniana.
    A wg mnie kot wcale tak zle nie wyglada:)
    Pozdrawiam!
    Anka

    OdpowiedzUsuń
  5. Też mam w swoich zbiorach kanwe rozpuszczalna, ale jeszcze się z nią 'nie zabawiałam'... I teraz sama nie wiem, czy miałabym na to ochotę... Ale może jest tak, jak pisza dziewczyny: pranko, prasowanko i wszystko będzie pieknie i ładnie? Trzymam kciuki!

    OdpowiedzUsuń
  6. Pierwsze koty za płoty :) Teraz może być tylko lepiej :)

    OdpowiedzUsuń
  7. moze za krotko moczylas?a moze podpowiedz Iskierki z flizelina cos pomoze...moim zdaniem kociak nie jest taki zly...

    OdpowiedzUsuń
  8. Głowa do góry! Myślę, że uda Ci się jeszcze coś pokombinować z tym haftem ;) Albo koleżanki coś doradzą. Ja niestety nie mam doświadczenia z tą kanwą...
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. szkoda bo wzorek uroczy :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja na rozpuszczalnej haftowałam raz, po pierwszym krótkim praniu też czułam jeszcze pozostałość kanwy i moczyłam ponownie - wszystko ładnie się rozpuściło. Koniecznie wypierz go jeszcze raz (o ile pamiętam w zimnej wodzie??) Szkoda takiego ładnego kota - Margaret jest mistrzynią, też haftuję jej wzory z ogromną przyjemnością!

    OdpowiedzUsuń
  11. Lekko Ci się to kocisko przyfilcowało:))

    OdpowiedzUsuń
  12. Hmmm, troszkę jestem zdziwiona, bo haftowałam inicjały na cieniutkim płótnie z użyciem kanwy rozpuszczalnej zakupionej w Hobby Studio. Inicjały maja zdobić poduszki do Błogosławieństwa przed ślubem, więc tkanina bazowa na prawdę bardzo delikatna. Inicjały wyszły idealnie. Może temperatura wody, w której moczyłaś materiał, byłą nieodpowiednia... ? Albo materiał z domieszką sztuczną...

    OdpowiedzUsuń